WESOŁYCH ŚWIĄT to komedia tak mdła jak świąteczny nastroj serwowany nam w supermarketach.
Filmy o Bożym Narodzeniu to osobny gatunek kina, którego głównym nurtem są komedię.
Obraz Johna Whitesella stanąć nam może jednak niczym ość ze świątecznego karpia w gardle.
Scenarisuz filmu opowiada o rywalizacji dwóch sąsiadów, która (co nie jest tajemnicą) kończy się spontanicznym pojednaniem.
Temat jest więc ograny do bólu i nie za wiele da sie z niego wycisnąć.
Gagi (jeśli już śmieszą) starczą ledwie na półuśmiech.
Zakończenie jets tak niewiarygodnie mdłe i banalne, że trudne do wytrzymania.
Morał też nie wypada zbyt pzrekonująco.
C o gorsza twórcy nawet nei satarają sie uwiarygdnić całego scenariusza, apostępowaniem głównych bohaterów (wcale nie tak sporadycznie) żądzą zupełnie nonsensowne motywy.
Nie ma tu zbyt wyrafinowanego humory, a połowa gagów to ograne niewypały.
Nie pomaga też świetna obsada. Danny De Vito od dawna nie był gorszy, a obdarzony nadwagą Matthew Broderick od początku filmu wydaje się być zmęczony swoją rolą.
Niestety.. świąteczny niewypał.
Zgadzam się. Film obejrzałem z braku laku i jedyne co można o nim szczerze powiedzieć to to, że jest żałosny. Jeśli już budzi uśmiech to tylko politowania. Ocena- 3/10 (w końcu są święta:P)